niedziela, 22 lutego 2015

Rogaś z Doliny Roztoki


Od dwóch lat mieszkam na stałe w Irlandii, zwiedziłam ją już dość solidnie, zwłaszcza moje okolice, ale jeszcze ciągle miewam momenty, w których zastanawiam się, po co ja właściwie stąd wyjeżdżam. Że właściwie wszystko tu jest, i ciężko sobie nawet wyobrazić, że gdzieś mogłoby być ładniej. To była jedna z tych wypraw, kiedy tak właśnie pomyślałam.
Jedną z zalet Irlandii jest to, że chodzenie po górach może być zaliczone do sportów zimowych, zwłaszcza w moich okolicach, gdzie zawsze znajdzie się jakiś niewielki szczyt z dobrą infrastrukturą, na który bez problemu można wejść nawet w styczniu.
Trasa, którą dziś chciałabym przedstawić, zaczęła się w Glendalough, które słynie z założonego przez św. Kevina miasteczka monastycznego, nad którym dominuje okrągła wieża. Kiedyś o tym jeszcze napiszę. Tymczasem dziś fotorelacja ze spaceru po okolicznych górach.





Nasza trasa (biała, jedna z najdłuższych) wiodła przez The Spinc i Dolinę Glenelao; były sceniczne widoki i marsz wzdłuż kamieniołomu i jezior. Trasa jest oznaczona jako zajmująca trzy i pół godziny i tyle też nam zajęła (szliśmy, w mojej opinii, bardzo szybko). To oznacza, że można, nawet zimą, przyjechać autobusem i zdążyć na powrotny.

Zaletą trasy było to, że większość szlaku jest wyłożona uzbrojonymi podkładami kolejowymi, co eliminuje temat śliskości i błota. Jednocześnie to rozwiązanie ma dwie wady: po pierwsze, nie wybierałabym się tam w trampkach (chyba powstałyby dziury w stopach). Po drugie, z powodu niespodziewanych zakrętów, zamiast podziwiać widoki, trzeba patrzeć pod nogi, bo złe trafienie stopą w taki podkład może spowodować skręcenie kostki. A jest się na co gapić, kiedy się tamtędy idzie.

Poza tym, bezsprzeczną zaletą Glendalough jest jadący tam autobus św. Kevina (ROZKŁAD).  Autobus jest nietani - bilet tam i z powrotem dla dorosłego to 20 euro, a kierowca, zanim wypuści ludzi na miejscu, gromkim głosem krzyczy, że "autobus odjeżdża o wpół do piątej z wami czy bez was", ale najważniejsze, że publiczny transport jest, bo tenże w Irlandii jest, niestety, na wagę złota...
Warto jeszcze dodać, że szlak, w lutowy czwartek przy średniej pogodzie, nie był w cale opustoszały, choć tłoczno też nie było.

Opis trasy TUTAJ.
Mapka do pobrania TUTAJ.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz